Towarzystwo Przyjaciół Rzek
Iny i Gowienicy

Bajoro nie rzeka- kto tak zmienił Inę

Szanowna Redakcjo!
Bardzo mnie zaskoczył jeden z Państwa artykułów, który „wychwala” nasze, TPRIIG, dokonania oraz stawia nas w gronie organizacji potężniejszych, niż sami siebie oceniamy,  z wpływem na naturalne procesy włącznie.

 Nie chcąc by uznano nas  za  niegrzecznych i pysznych, czujemy się w obowiązku podzielić się „wkładem” w opisany przez autora, który nie raczył zgodnie z podstawami dziennikarstwa, zapytać drugą stronę o zdanie,  i rozmówcę, Danutę Grzesiewicz, kierownika OT ZZMIUW w Stargardzie Szczecińskim, stan rzeczy, by i pozostali współtwórcy tego stanu poczuli się docenieni. Wróćmy na chwilę do podstaw, czyli obiektu zainteresowania TPRIIG. Nasze cele to ochrona naturalnego charakteru i zasobów rzek Iny, Gowienicy i Wołczenicy. Zasób wiedzy, jakim dysponujemy uprawnia nas do twierdzenia, że nasze działania służą nie tylko przyrodzie, ale i ludziom, a zwłaszcza ich bezpieczeństwu i zdrowiu. Natura od ponad 7 000 lat rzeźbi w polodowcowym  górotworze naszego regionu doliny rzek, podobnie, jak w całym kraju, tyle, że na południu o kilka tysięcy lat dłużej. Zlewnia Iny to obszar 2300 kilometrów kwadratowych. Sama rzeka z dorzeczem  to kilkaset hektarów cieku o głębokości średnio jednego metra. Pojemność wodna  zlewni to kilometry sześcienne wody, gdy sama rzeka to ułamek tej objętości. Tak więc ilość wody w samej rzece zależy przede wszystkim od tempa spływu wód opadowych z obszaru zlewni. Na to tempo TPRIIG nie ma żadnego wpływu, mają zaś ten wpływ główni użytkownicy zasobów wodnych- rolnicy, leśnicy oraz projektanci obszarów zabudowanych, oraz realizatorzy wniosków tych wyżej wymienionych, melioranci.  W naszym kraju rolnicy to główni użytkownicy zasobów wód, którzy użytkują 70% naszych zasobów wód słodkich wspólnie z leśnikami. Dokładny podział zależy od stopnia lesistości danego obszaru. W zlewni Iny około połowa obszaru to tereny rolnicze, w dużej mierze użytkowane bardzo intensywnie, zaś 30% to obszary leśne. W obu przypadkach sposób prowadzonej gospodarki w ogromnym stopniu wpływa na poziom retencji wód opadowych. Rolnicy prowadzący gospodarkę intensywną, przy użyciu dużych ilości środków chemicznych, mają ogromny wpływ na poziom spływu wód z użytkowanych przez nich areałów. Badania naukowe prowadzone w wielu krajach, tak Europy, jak i innych kontynentów jednoznacznie wykazały, że gleby poddawane stałej chemizacji tracą swą właściwą, naturalną, grudkowatą strukturę, gdzie wody opadowe migrują w głąb i dwa razy wolniej spływają do cieków i zamieniają się w gleby o strukturze płytkowatej, z których wody opadowe spływają jak z powierzchni szczelnych, typu beton, asfalt.  Jeśli do tego rolnik, wbrew zasadom dobrych praktyk rolnych, prowadzi orkę wzdłuż pochyłości zboczy, a nie w poprzek, to każdy deszcz w znakomitej większości spływa z takiego obszaru, jak z wyasfaltowanej powierzchni, przy okazji wypłukując ogromne ilości substancji „uszlachetniających”, skutecznie pogarszając jakość wód, wbrew dyrektywie azotanowej.  Jeśli do tego dodamy nagminne przekształcanie użytków zielonych w dolinach rzecznych na uprawy, to praktycznie mamy spływ każdego deszczu błyskawicznie do cieków, a więc drastyczny wzrost zagrożenia powodziowego. Podobnie rzecz ma się w przypadku gospodarki leśnej. Naturalny, wielopiętrowy las jest w stanie retencjonować 100%   średnich opadów, gdy las w formie uprawy maksymalnie retencjonuje tylko 60% takich opadów. Tylko te dwa sposoby użytkowania zlewni, to główni odpowiedzialni przyspieszonego spływu wód do cieków, a więc wezbrań, tym gwałtowniejszych, im większe są opady. Gdy dodamy do tego nagminne likwidowanie śródpolnych oczek i obszarów podmokłych, dla uzyskania dopłat, mamy dość  pełny obraz wpływu naszego rolnictwa na sytuację powodziową. Tą tendencje zauważono już w większości krajów rozwiniętych i obecnie działają tam programy restrukturyzacji gospodarki rolnej. Wielka Brytania chce na powrót mieć 3 miliony mniejszych gospodarstw rolnych, w miejsce dziś funkcjonujących 500 tysięcy fabryk żywności. Powód jest prosty- zdrowsza żywność oraz mniejsza presja rolnictwa na środowisko. Przy okazji zachowanie miejsc pracy dla większej części społeczności wiejskich. Obok głównych użytkowników zasobów, pewien wpływ na tempo spływu wód opadowych ma tez charakter zabudowy w zlewniach. Coraz większa ilość obszarów uszczelnionych na terenach zabudowanych to także część wód opadowych błyskawicznie spływających do cieków i potęgujących wezbrania.
Chciałbym, by każdy czytelnik zadał sobie trzy proste pytania: Czy Niemcy, Francuzi, Anglicy, Amerykanie to narody rozrzutne? Skoro nie, to czemu motto ochrony przeciw powodziowej w tych krajach brzmi „Zostaw deszcz, tam, gdzie spadł”?. Czemu prowadzone są w tych, i innych krajach, ogromne projekty renaturyzacji cieków dla poprawy bezpieczeństwa powodziowego? Czemu wały odsuwa się tam jak najdalej od rzek, czemu zalanie łąki w dolinie rzeki nie jest powodzią?
Tyle powódź. Pani Grzesiewicz przypisała nam jeszcze jeden „sukces”- brudną Inę. Śpieszymy więc z wyjaśnieniem. Naturalne składniki ekosystemu rzecznego, jak nanosy humusowe- siedlisko larw minogów, czy rumosz drzewny- siedlisko milionów organizmów peryfitonowych,  to aspekt naszych działań ochrony naturalnych walorów naszych rzek i w pełni bierzemy na siebie odpowiedzialność za sprzeciw wobec chęci usuwania tych elementów biotopu naszych statutowych rzek, podobnie jak nadrzecznych zadrzewień- istotnego elementu zespołu zdolności rzek do samooczyszczania. Natomiast co roku zarastająca na wskutek nadmiernego nawożenia Ina oraz śmieci, worki foliowe, butelki pet itd. to już nie nasze dzieło, a całej społeczności nadrzecznej w zlewni. Polecam autorowi artykułu wycieczkę z Panią Grzesiewicz nad np. Krąpiel, gdzie są setki dzikich wysypisk śmieci nad samymi brzegami rzeki. Możemy także pokazać przykłady „sprzątania” cieków w wykonaniu meliorantów, gdzie usunięto wszystkie  naturalne zwałki, a pozostawiono w wodzie opony i tym podobne „ludzkie” wkłady do ekosystemu. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie oddał meliorantom ich części „zasług”. Pozornie instytucja ta stoi w pozycji miedzy młotem, a kowadłem- z jednej strony rolnicy i wnioski o osuszanie, z drugiej społeczności nadrzeczne i konieczność bezpieczeństwa powodziowego.  Piszę „pozornie”, bowiem, tak naprawdę pracownicy tej instytucji stoją na pozycji stałego przerobu kasy, raz z tej, raz z drugiej strony i tylko to ich interesuje. Równanie jest dość proste: regulacje dopływów rzek głównych= kasa +szybszy spływ= powodzie w dolinach rzek głównych= wnioski o regulacje rzek głównych= znów kasa. Kto za to płaci? Podatnik do końca Świata w tym systemie. Gambit..chyba, że ludzie wreszcie przejrzą na oczy i zmuszą administrację do realnej polityki przeciw powodziowej oraz oszczędzania zasobów wodnych, w tym zdyscyplinowania rolników i leśników, oraz urbanistów,  gdyż już dziś jesteśmy, jako kraj, ubożsi w wodę na głowę mieszkańca od Egiptu, wody opadowe zaś, zamiast zabezpieczać nasz kraj przed suszami, spływają błyskawicznie, topiąc przy okazji wielkie połacie Polski. I wszystko za nasze pieniądze.
Przewodniczący Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy

 

-         Kilka przykładów powinno rzucić nieco światła, na realizowane tam nowoczesne zabezpieczenie przeciw powodziom: Projekt „Nowe życie dla Isar” www.neues-leben-fuer-die-isar.de przewidujący m.in. renaturyzację w celu ochrony przeciw powodziowej (plany 1995, początek prac 2000, zakończenie planowane 2011). Pierwsze działania zostały sprawdzone przy powodzi w roku 2005 i zdały egzamin. Poziom wody w 2005 sięgnął 5,36m – o 0,5m więcej niż w powodzi 1999 roku, mimo tego Monachium uniknęło zalania. Projekt wspierany przez ogólnokrajową organizację ekologiczną Bund Naturschutz. Rzeki Elbe, Mulde, Bauna- Po powodzi 2002 roku dostrzeżono, jak ważna jest  naturalna ochrona przeciwpowodziowa w górnym biegu rzeki. Dzięki działaniom renaturyzacyjnym rzeka może rozwinąć własną dynamikę, budując przy tym nowe meandry i przedłużając swój bieg, co powoduje spadek lustra wody w przypadku powodzi. Projekt „Decentralna ochrona przeciwpowodziowa nad Bauną”, odbudowany naturalny zbiornik retencyjny, długoterminowa ochrona miasta Baunatal przed powodzią. http://www.bil-witzenhausen.de/dienstleistung/ansicht/bil_9.html . Rzeka Gennach. Renaturyzacja po powodzi w roku 1999: Budowa nowych grobli, poszerzanie doliny rzeki. Prawy brzeg pozostaje nieumocniony, aby rzeka mogła się poszerzyć naturalnie. Jako bufor dla wody posadzono drzewa. Skład renaturyzowanej rzeki : Zmienny kształt brzegu umocnionego ze żwirowymi łachami, wolno oraz szybko płynące części rzeki, zróżnicowana głębokość, miękkie części dna, naturalna wegetacja roślin, zasiew brzegów rzeki krzewami, trawami i drzewami, pozostawienie roślin naturze. Zdjęcia : http://www.wwa-ke.bayern.de/projekte_und_programme/hochwasserschutz/lindenberg_oal/index.htm .

-          Inne kraje: Szwajcaria : Po powodzi w 2005r straty w dolinach rzek Kleine Elme i Reuss wyniosły 345 mln Franków, Kanton odpowiedzialny podjął natychmiastowe działania : renaturyzację i ochronę p/powodziową w/w rzek. Źródło : http://www.google.pl/search?q=Kanton+Luzern&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a

-         Szwajcaria : rzeka Steinach zostaje stopniowo renaturyzowana, polepsza się jakość wody, znikają nieprzyjemne zapachy, przy tym nie podtapia terenów położonych obok nawet przy najwyższych stanach, Źródło : http://www.unseresteinach.ch/home/projektverlauf/renaturierung.html

-         Austria : rzeka Drau w latach 60tych zamknięta w betonowym korycie, co doprowadziło do skrajnego osuszenia terenów w jej dolinie oraz spadku poziomu wód gruntowych. Od 2002 prowadzona jest renaturyzacja, Źródło : http://sciencev1.orf.at/science/news/58806

Luxemburg : rzeka Alzette została zrenaturyzowana, sama poszerza i pogłębia koryto, dysponuje także szerszym polderem zalewowym. Przed renaturyzacją - w latach 1993 i 1995 wystąpiły powodzie, stan wody : 2,65m ; w styczniu 2011 stan wody wynosił 2,85m i nie doszło do żadnych znaczących podtopień. Źródło : http://www.infopoint.lu/?p=343

Artur Furdyna

Nasi Sponsorzy

Copyright © Towarzystwo Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy 2024
Wdrożenie strony: Jacek Nadolny w oparciu o CMS Joomla

Strona zbudowana w oparciu o szablon
TFJ Green - Joomla 3 Templates