Skąd się biorą przyjaciele i miłośnicy rzek?

Coraz więcej grup ludzi dobrej woli, głównie wędkarzy, którzy nie chcą się pogodzić z obecnym stanem naszych wód, zakłada organizacje niezależne od Polskiego Związku Wędkarskiego, choć w większości ściśle z PZW współpracujące.

tpriig0.jpgTrudno ustalić, które było pierwsze. Dla nas, Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy (TPRIiG), jednego z młodszych w tym gronie, przykładem i dobrym przewodnikiem było Towarzystwo Miłośników Parsęty (TMP). Powstaliśmy, gdyż nie chcieliśmy się pogodzić z planami uregulowania naszej ulubionej rzeki Iny.
Był rok 2000. Rzeka Ina nie miała gospodarza rybackiego (wygasła większość dzierżaw), za to "świetne" pomysły na jej ponowne uregulowanie, czyli na "odtworzenie" żeglownej, "poniemieckiej" Iny, miało paru kajakarzy i samorządowców z Goleniowa. Udało się nam te plany ograniczyć do regulacji na odcinku miejskim w Goleniowie. Nie bez znaczenia było silne wsparcie ze strony Zarządu Okręgu PZW w Szczecinie oraz aktywne uczestnictwo w sprzeciwie miejscowego koła "OKOŃ", a także Dyrekcji Parku Doliny Dolnej Odry, skąd przyszło merytoryczne poparcie naszych argumentów.

tpriig4t.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Jedna z akcji w obronie dzikich rzek

Dziś skutecznie współpracujemy zarówno z PZW, jak i Zachodniopomorskim Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych (ZZMiUW) w kwestii konsultacji planów robót na zachodniopomorskich rzekach. Cały czas współpracujemy też ze wszystkimi zachodniopomorskimi Towarzystwami Miłośników i Przyjaciół Rzek.
Niezależnie od tej sfery działań na rzecz ochrony rzek w regionie (większość to cenne wody trociowe i pstrągowe) staramy się zwalczać kłusownictwo oraz wspierać naturalne tarło, budując sztuczne tarliska.
Wychodzi to coraz lepiej dzięki rosnącej popularności Iny w trociowym światku. Udało się to osiągnąć dzięki włączeniu naszych zawodów TROĆ INY do cyklu zawodów TURNIEJ CZTERECH RZEK O PUCHAR ŻUBRA. Z roku na rok grupa uczestników była coraz liczniejsza; w tym roku startowało prawie stu wędkarzy.

tpriig1.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Plon jednej z akcji zbierania śmieci

Coraz liczniejsze jest również grono członków samego TPRIiG. W roku 2003 organizację tę założyło 17 osób, dziś mamy prawie 120 członków, w tym 30 strażników Społecznej Straży Rybackiej (SSR). Wielu z nas to ludzie młodzi, co dobrze rokuje na przyszłość. Dzięki tak licznej grupie strażników nasze działania przeciw kłusownictwu są coraz efektywniejsze, co widać po lepszych z roku na rok otwarciach sezonu. W tym roku w ciągu trzech pierwszych dni 400 wędkarzy złowiło ponad 100 troci, głównie keltów, ale było też kilka srebrniaków. Nie bez znaczenia jest tu dobra gospodarka rybacka ZO PZW w Szczecinie, ale bez ochrony przed kłusownikami niewiele by dla wędkarzy zostało.
W celu poprawy naturalnego rozrodu w 2009 r. zbudowaliśmy sztuczne tarlisko w Goleniowie na dopływie Iny, gdzie kilkadziesiąt tarlaków zbudowało ponad 50 gniazd tarłowych. Przez miesiąc nasi strażnicy i sympatycy dzień i noc pilnowali tarlisk w całym dorzeczu Iny.
Jednocześnie staramy się oddziaływać na świadomość społeczną, podkreślając w mediach szkodliwość kłusownictwa, zabudowy rzek i niewłaściwej gospodarki rolniczej, skutkujących degradacją naszych wód. Przez kilka lat istnienia udało nam się wciągnąć do współpracy w regionie Straż Miejską, Policję, Straż Graniczną i Straż Leśną, dzięki czemu nasze patrole są dużo skuteczniejsze.

tpriig3.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Tarlaki na naszym tarlisku

W tym roku dzięki temu, że zostaliśmy laureatem konkursu "Henkel - zielone granty" 2009/2010, organizowanego przez Fundację Nasza Ziemia, otworzymy ścieżkę edukacyjną. Za projekt " Oko w oko z łososiem! - ścieżka edukacyjna na tarlisku ryb łososiowatych" otrzymaliśmy grant ufundowany przez spółkę Henkel Polska (więcej na temat konkursu: www.naszaziemia.pl/konkurs_grantowy).
Takie działania powinny poskutkować jeszcze większym zrozumieniem znaczenia ochrony naturalnych zasobów naszych wód. Również w tym roku planujemy sadzenie drzew na uregulowanym odcinku Iny.
Największym problemem, z którym wciąż się borykamy, jest niski poziom świadomości ekologicznej, zwłaszcza wśród rolników, którzy wciąż naciskają na regulacje i melioracje, nie rozumiejąc szkodliwości tych działań zarówno dla ekosystemów rzecznych, jak i dla nich samych. Właśnie takie działania generują coraz częstsze susze i powodzie.  Drugi istotny problem, zresztą ogólnokrajowy, to boom hydroenergetyki. Zabudowa rzek elektrowniami wodnymi zagraża środowisku naturalnemu i może się przyczynić do całkowitego zniszczenia rybostanu naszych wód.

Artykuł↑ ukazał się w kwietniowym nr WMH 

 http://wmh.pl/spolecznosci_duzy.php?id=3

  • Drukuj