Zagrożenie Powodziowe

Z uwagą śledzę ostatnie doniesienia o zagrożeniu powodziowym związanym ze spływem wód roztopowych na terenie naszego kraju.

Trochę tego śniegu napadało tej zimy. Jeśli wiosna będzie „normalna” z łagodnie wzrastająca temperaturą, nie powinno być większych problemów. Jeśli jednak, wzorem ostatnich lat, temperatury wzrosną w krótkim czasie gwałtownie, może być problem. Katastrofalny stan zlewni rzek, spowodowany nadal usilnie kontynuowanymi regulacjami i zabudową, oraz melioracjami w zlewniach, da, od dawna przewidywany przez ludzi przeciwnych tym działaniom, efekt podtopień i powodzi. W tym temacie niewiele możemy zmienić w krótkim czasie. Myślę, że można jednak w pewnym stopniu tę katastrofę ograniczyć. Znaczna część kraju jest zurbanizowana, z wybetonowanymi i wyasfaltowanymi dużymi powierzchniami. Do tego wiele z nich zaopatrzono w systemy odprowadzania wód opadowych/roztopowych. Już dziś należy nakazać samorządom, by zgromadzony na tych obszarach śnieg wywozić  w rejony o spowolnionym odpływie( wszelkie zapadliska, obniżenia terenu, wyrobiska). W ten sposób zmniejszyć można w pewnym stopniu ilość spływających wód roztopowych w najważniejszym momencie/w razie gwałtownych roztopów. Jednocześnie ograniczony zostanie zrzut soli do wód otwartych( ten zrzut będzie ujemnie oddziaływać na środowisko naturalne). Pewnie nie jestem odkrywczy, i Państwo już o tym myślicie, jednak wolę napisać, w razie, gdyby to umknęło. Pomysł ten zrodził się, gdy zapoznałem się z miejscem składowania śniegu w Szczecinie- nad brzegiem Odry. Jeśli inne samorządy są podobnie „pomysłowe”, to powodzie będą wszędzie. Jednocześnie zaistniała sytuacja pokazuje jasno, w jak błędnym brniemy kierunku, nadal meliorując/ dalsza utrata naturalnych zdolności retencyjnych ogromnych połaci, zwłaszcza używanych rolniczo/  i regulując cieki/przyspieszenie spływu. Dodać do tego należy rosnącą powierzchnię gruntów odciętych od wchłaniania przez ich pokrycie nieprzepuszczalnymi nawierzchniami/asfalty, betony itp. W wielu krajach już dziś zastępuje się takie pokrycia nawierzchniami perforowanymi, by odzyskać retencję gruntów pod nimi.
Niebezpieczna już dziś sytuacja na Bugu daje do myślenia. Większość prezentowanych w doniesieniach telewizyjnych zabudowań wygląda na nowe/ kto pozwolił tym ludziom budować się na terenach zalewowych? To przykład bezmyślności urzędników akceptujących wnioski o zabudowę takich obszarów, a także pokłosie braku planów zagospodarowania przestrzennego/ wygodne dla stałych modyfikacji/ jednak katastrofalne w skutkach dla ludzi, którzy tam inwestują swój majątek.
Należy jak najszybciej wymusić w całym kraju stworzenie takich planów z uwzględnieniem aspektu przeciw powodziowego z sankcjami dla urzędników w razie  zgody na zabudowę terenów zalewowych.
Mam świadomość „niepolityczności” takich działań, jednak właśnie moment ewentualnej katastrofy powodziowej jest dobry, by ludziom uzmysłowić błędy dotychczasowej polityki w gospodarowaniu wodą, rodem z czasów PRL, i wreszcie zmienić ten kierunek na odtwarzanie naturalnej retencji, gdzie to tylko możliwe. Dzikie rzeki z ich naturalnymi dolinami to najbezpieczniejszy sposób łagodnego dla człowieka transportu wód. Żadne sztuczne próby „poprawienia” przyrody nie przyniosły oczekiwanych efektów, jedynie ogromne koszty, zarówno ekonomiczne, jak i społeczne.

Artur Furdyna

  • Drukuj