Złoto Renu

Po stuleciach doświadczeń nasi sąsiedzi zza Odry doszli do wniosku, że zyski gospodarcze czy nawet doraźne zabezpieczenie przeciwpowodziowe nijak się mają do długofalowych skutków prostowania rzek.

Ułatwić wędrówki ryb

Warto dodać, że celem tej operacji nie było – i nie mogło być! – cofnięcie procesów infrastrukturalnych ostatnich 200 lat i stworzenie ekologicznej idylli. 15 zrealizowanych projektów pokazuje jednak, że można przy współdziałaniu z ludnością i decydentami stworzyć wzorce postępowania w mikroskali.

Ren nie jest jedyną niemiecką rzeką, która powoli powraca do naturalnych zwyczajów. W wielu miejscach w Niemczech, np. nad Fuldą czy Bauną, zrywane są betonowe progi, likwiduje się trapezowe przekroje koryt, powstają lasy łęgowe. Największy projekt tego typu realizowany jest jednak od 2005 r. w dolnym dorzeczu Haweli, na styku Brandenburgii i Saksonii-Anhalt. Do roku 2021 zrealizowany tam zostanie ambitny plan zatrzymania degradacji rzeki i stworzenia warunków do wegetacji dla zagrożonych gatunków. Tu działania obejmą aż 90 km brzegu, a koszty projektu wynoszą 24 miliony euro. Podobnie jak nad Renem, celem jest rozebranie części obiektów i umocnień, przyłączenie starorzeczy, odtworzenie pobocznych koryt i budowa ułatwień dla wędrówki ryb. – Ten projekt ma znaczenie międzynarodowe. Niemcy mogą stworzyć przykład dla innych regionów – przekonuje kierownik projektu „Renaturyzacja Dolnej Haweli” Rocco Buchta.

Czy renaturyzacja rzek jest zatem tylko niemiecką fanaberią, wymuszoną przez lobby ekologiczne? Należałoby raczej stwierdzić, że po stuleciach doświadczeń hydrotechnicznych nasi sąsiedzi doszli do wniosku, że zyski gospodarcze, transportowe czy nawet doraźne zabezpieczenie przeciwpowodziowe nijak się mają do długofalowych skutków przysłowiowego prostowania rzek.

Nie oznacza to jednak, że trend prowadzący do zrównoważonej gospodarki wodnej jest nieodwracalny. Nie da się zwinąć sieci osadniczej, powstałej przez stulecia chociażby nad Renem. Również powody polityczne sprawiają, że stare metody hydrotechniczne nadal mają w Niemczech znaczenie. Przykładem położone przy granicy z Polską dwie miejscowości (ok. 400 rodzin) niedaleko Miasta Hut Stali (Eisenhüttenstadt). To o nie rozegrała się zasadnicza bitwa na terenie Brandenburgii podczas powodzi 1997 r. Wbrew temu, co zapowiadali politycy, w tym ówczesny minister środowiska i obecny premier tego kraju związkowego Matthias Platzeck, miejscowość odbudowano w tym samym miejscu, kosztem setek milionów euro, wzmacniając wały nad Odrą.

Przykład Renu pokazuje, że możliwe jest podjęcie decyzji bardziej opłacalnej, choć na pierwszy rzut oka trudniejszej do zakomunikowania opinii publicznej.

Źródło: http://tygodnik.onet.pl/31,kategoria.html
Mateusz J. Hartwich z Berlina / 01.06.2010

  • Drukuj