Gminy robią w wielu przypadkach coś dużo gorszego. Nie dość, że pozwalają zabudowywać tereny zalewowe, to jednocześnie ingerują w cieki na swym terenie, wpływając na wzrost zagrożenia na terenach w niższych partiach dolin, nierzadko wcześniej wolnych od zagrożenia. Do tego akceptują zmiany gospodarki na terenach rolniczych, kapitalnie istotnych dla równowagi w zlewniach...... w sumie takie "zarządzanie" musi przynieść szkody, i będą coraz większe, wraz z postępującą za unijne pieniądze regulacją kolejnych dopływów większych rzek. Stąd kwestie podejmowania decyzji dotykających zarządzania wodami absolutnie nie powinno zostać delegowane do samorządów najniższych szczebli, a ponadto na wyższych winna istnieć nadrzędność decyzyjna organu ogarniającego całe zlewnie - RZGW/WZMIUW we wszelkich kwestiach wodnych. Dziś o gospodarce wodnej jednocześnie decyduje wiele szczebli, ale także całkiem odrębnych działów administracji. W efekcie powstają decyzje sprzeczne w skutkach..... w gospodarce wodnej w naszym kraju mamy totalny bajzel.... a efekty są coraz "kosztowniejsze" a do tego nierzadko tragiczne dla społeczeństwa....