Łukaszu, tu nie chodzi o chwilowe sukcesy w 3 pierwszych dniach sezonu, na który być może i wpłynęły wymienione przez Ciebie rzeczy, ale o całokształt postrzegania Iny i pewnej formy reklamy tejże rzeki. Zawsze jakaś rzeka daje najwięcej ryb na rozpoczęciu, składa się na to wiele czynników, nie zauważyłem by jakaś jedna rzeka była ciągle tą naj... na przestrzeni prawie 20 lat jak łowię trocie. W tym roku wygrała(jeśli można to tak nazwać) moim zdaniem , Ina. Problem dotyczy czego innego: postrzegania Iny jako równej z wielka trójcą trociowych rzek w Polsce i co się z tym wiąże przyjazdem nad tą rzekę wielu wędkarzy. Nie mówię o tych co od lat tu zaglądają, a jeżdżą też na inne rzeki. Przyjechało i przyjedzie wielu nowych wędkarzy którzy nigdy tu nie byli. Nie czarujmy się, mamy lekko patologiczną sytuację z wędkarstwem łososiowym w naszym kraju: od lat staje się to coraz bardziej popularne i modne, każdy kto czyta fora i gazety chce spróbowac tego "miodu". Wypady na trocie w styczniu i wrześniu to swoista moda i "obowiązek szanujących się" spiningistów, nakręconych relacjami z for wędkarskich. Mobilność ludzi jest coraz większa, dziś nie jest problemem wsiąść w auto i przejechać 500 km z dwoma kolegami by spróbować tego łowienia. A jak ktoś złowi rybę to wsiąka na ogół... Mamy kraj z olbrzymią presją wędkarską i małą ilością ryb, za małą na taka presję. Wieści o tym że gdzieś można połowić rozchodzą się jak błyskawica. Ludzie są "głodni" sukcesów, tego targnięcia na końcu kija. Ja to rozumiem - bo o to chodzi przecież w wędkarstwie by łowić ryby. Zamiast jechać na Parsętę czy Regę wielu wybierze Inę. Tylko zauważyłem że prawdziwi pasjonaci troci sa w zdecydowanej mniejszości.Pasjonaci czyli ludzi którzy identyfikują się z tymi rzekami, chcą dla nich pracować, dać coś od siebie, poświecić rzekom swój czas lub pieniądze. Większość to konsumenci niestety. Przyjadą tam gdzie jest ryba, zapłacą jak najmniejszą składkę w okręgu z jak największa ilością porozumień, jak ryby nie będzie to przeniosą się zwyczajnie na inna rzekę - to naturalne zachowanie. Tylko że tacy ludzie powinni być też traktowani jako klienci - mają za to zapłacić, połowić i wrócić do domu.
Z ciekawością przeczytałem artykuł Artura na stronie głównej, jednak nie popieram tezy że liczna grupa nowych wędkarzy na Inie wygeneruje zauważalne zyski dla lokalnej społeczności. Czy zauważyliście by generowała nad bardziej obleganą Regą czy Parsętą? Czy tam turystyka wędkarska rozkwitła i jest zauważalna przez gminy, hotelarstwo, firmy turystyczne ? W latach najlepszych dla tych rzek, gdzie ryb było dużo a wędkarzy tyle że idąc od od Trzebiatowa do Mrzeżyna co kawałek stał człowiek a samochodu nie było gdzie zaparkować, nie powstał ani jeden nowy pensjonat, gmina nie zwiększyła wysiłków na ochronę, nie zauważona nawet jaki skarb mogący być magnesem dla ludzi z kraju i Europy ma się pod domem. Ot, przyjechała banda niegroźnych wariatów, coś ich dużo w tym roku....
Ina jaki i Wy macie teraz niepowtarzalną szansę na zbudowanie nowoczesnej rzeki łososiowej. Taką jak w ostatnich latach powstały w Danii chociażby, gdzie rzeki typu RibeA są jeszcze mniej górskie i meandrują przez łąki, a stają się jednymi z najlepszych łowisk w Europie. Szkoda by było popełnić błąd z nad Regi czy Parsęty idąc taką sama drogą jak tam. Duża popularność medialna i dużo ludzi nad wodą to za mało moim zdaniem by tego dokonać. Moim zdaniem, w przeciwieństwie do słów Artura czy Krzysia F. będzie z tego więcej minusów niż plusów....
Żałuję że leżę chory i nie mogłem do Was przyjechać w piątek na zebranie, fajnie by było o tym pogadać face to face ...