Dzisiaj uzupełniam listę o Piotra Rokitę, piętnasty uczestnik i szesnastego Bartka Bibę oraz siedemnastego –pracownika goleniowskiej Firmy „DOMEL”
Jej właściciel potwierdził dzisiaj obecność pana wraz ze specjalną maszyną do wiercenia otworów w ziemi co winno znacznie przyśpieszyć naszą pracę.
Oczekuję, że Radek Milczarek odbierze Go razem ze sprzętem i odwiezie po pracy do domu
Wielka prośba do kolegów z Goleniowa aby po drodze zabrali z Żarowa Piotrka.
Jeszcze jedna dobra informacja. Waldek właściciel sklepu wędkarskiego ze Stargardu organizuje (dzięki inicjatywie Sebastiana Szarżanowicza) grupę dziesięciu osób z łodzią.
Przedsięwzięcie zaczyna powoli nabierać rumieńców.
Termin spotkania tak jak ustalaliśmy
21 i 22.04.2012 r. godzina 7 oo
Miejsce pierwszej zbiórki -
Terenowy Oddział ZZMiUW w Stargardzie Szczec. ul. Bydgoska 61.
Kto ma niech koniecznie weźmie ze sobą szpadel !!!
Mirek przypominam sobie Twój pomysł. Niezły, tylko wydaje mi się że prędzej wypalił by na terenie Goleniowa, natomiast wyobraźcie sobie transport tych ludzi po za Stargard, dozór i wyprowiantowanie. Chociaż nie znam procedur i mogę się mylić, myślę, że wiąże się z tym za "dużo zachodu" ale warto mieć go na uwadze a widząc "wielkie" zainteresowanie i zaangażowanie ogromnej większości członków naszego Towarzystwa może to być na przyszłość jakaś alternatywa.
Po drugie uważam, że skoro tworzymy jedną grupę, która wyznaczyła sobie konkretne cele, powinniśmy wszyscy realizować je razem. A jak komuś nie po drodze to drzwi otwarte. I takie jest moje zdanie. Anonimowy tłum to ja spotykam na ulicy i tam jest jego miejsce. Natomiast w grupie jesteśmy kolegami i musimy sobie nawzajem pomagać a nie się sobą wyręczać. Na naszych spotkaniach możemy się nad tym problemem zastanowić. Ja rozumiem, że raz jedni robią jedno inni następnym razem drugie. Niestety sa osoby które do tej pory nawet palcem nie ruszyly.
Krzysiek źle sformułował kwestię naszego udziału w konsultacji planowanych robót na Inie w dół od Stargardu oraz innych pomysłów na tą rzekę.
Artur może i źle to zabrzmiało ale wiem co mówię. Jeżeli chodzi o przeprowadzenie wód powodziowych przez tereny zurbanizowane lub ich zabezpieczenie przed zalaniem poprzez roboty nawet w samym korycie, budowę umocnień, obwałowań czy stacji pomp na tych obszarach, nie ma sensu konfliktować się ze społeczeństwem i samorządami. Tam gdzie nie ma innego wyjścia należy je, może nie popierać bezkrytycznie ale na pewno nie blokować. Raczej szukać jak najmniej szkodliwych rozwiązań. Z ortodoksyjnym podejściem do tych spraw zamiast sprzymierzeńców pośród mieszkańców zyskamy wrogów i miano oszołomów. Jednak w przypadku zagrożonych powodzią terenów w dolinach rzek, związanych z rolnictwem, to już inna para kaloszy. Te obszary w okresie wezbrań winny być bezwarunkowo oddane rzece. I do tego dążymy.
Na pewno myślimy tak samo tylko się nie zrozumieliśmy.
Remi my mamy wykonać konkretną robotę w możliwie jak najkrótszym okresie. W tym przypadku szkoda czasu na pilnowanie czy budowanie świadomości ekologiczną młodzieży. Więcej byłoby zamieszania niż pożytku. Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam K.F.