W minioną sobotę przełowiłem cały odcinek ; BASEN-ŻRÓDEŁKO i prócz relaksu
i rekreacji śladu ryb nie widziałem! I to trzeci raz z rzędu! Nie łowię od
dziś, więc przyjąłem to jako normalkę - ALE przyjemność z obcowania z INĄ na tym
cudownym odcinku mocno zepsuły mi dziwnie liczne spotkania ze spławikowcami! Byłem sam /z ukochanym pieskiem/ toteż nie wdawałem się w żadne
pogwarki, ale absmak absolutny! Pierwszego, rano, spotkałem na prawym brzegu naprzeciw oczyszczalni.Ten widok i okaleczona rzeka - kanał, spowodowały odwrót i
przejazd za basen. Tam spławiki pokazały się już na ok.kilometr przed źródełkiem.Trzech kolejnych było na przeciwległym /lewym/ brzegu, na moim było dwóch. Jeden jak mnie usłyszał zostawił manele z rowerem /przyzwoity "góral"/ i oddalił się niby " na stronę..." No róbta co chceta, nic ich nie tremuje.
Ja rozumię, że na delikatną przepływankę to taki troci nie zatrzyma, już łatwiej
da radę pstrągowi - ale co tu dywagować PRZEPIS JEST JEDNOZNACZNY, DOZWOLONE SĄ WYŁĄCZNIE PRZYNĘTY SZTUCZNE! Spławik jest WYKLUCZONY!
Nie żebym Wam cokolwiek chciał tu zarzucać, ale samo zarybianie bez częstych
kontroli to taki więcej bezsens.Przepis sam się nie wyegzekwuje no, nie??!