Po sukcesach przyjaciół z Goleniowa nareszcie i grupa kolegów patrolujących późnymi wieczorami Inę i dopływy powyżej Stargardu miała trafienie. W jej składzie było pięć osób: trzech członków naszego towarzystwa, kolega ze stargardzkiej SSR oraz najmłodszy Mikołaj z Fors-a. Najmłodszy, ale poświęcający bardzo dużo czasu na objazdy rzeki od Goleniowa po Recz.
Mikołaj mam nadzieję, że wypełnisz deklarację członkowską oraz SSR i już w przyszłym roku będziesz członkiem TPRIG i pierwszym pośród strażników. Takich konkretnych przyjaciół bardzo nam brakuje.
Kłusownicy to trzech mieszkańców Dobrzan, którzy 09.11.2008 r. przyjechali późnym wieczorem czerwonym oplem corsą na łobeskich numerach nad jeden z dopływów Iny.
Gościnne "występy" zakończyły się dla nich wpadką. Jednemu z nich w pierwszym momencie udało się uciec i niestety nie załapał się na wspólną fotkę. Kiedy po pewnym czasie powrócił i z ukrycia obserwował, co się dzieje został przyłapany.
Ich łupem padł samczyk troci długości 60 cm i wagi 2 kg.
Na uwagę zasługuje fakt, że posiadali tak niebezpieczne narzędzia jak np. nóż sprężynowy czy łańcuch zawiązany w supeł dla zwiększenia siły rażenia i końcami przytwierdzony do specjalnie przygotowanej rękojeści.
Na drugi dzień jak się rozwidniło "odnalazł się" jeszcze jeden oścień,ten, trzeciej szumowiny. Nie wiedzieć czemu policjanci nazwali go Rexem Huntem.
Teraz wszystko w rękach przedstawicieli Okręgu PZW Szczecin. Mam na myśli powiadomienie komendy policji o wartości wyceny "ekologicznej" skłusowanej ryby, delegowanie na rozprawę w Sądzie Rejonowym oskarżyciela posiłkowego i wyegzekwowanie, np. na rzecz Okręgu, jak sugeruje nasz prawnik

Wojtek Koźmiński tzw. nawiązki.
Powiem, że kłusownicy już odczuli rękę sprawiedliwości. Mam na myśli koszt holowania samochodu i postoju na parkingu. Jeden z kolegów nie martwiąc się szczególnie o ich mienie, przypomniał policjantom, że pozostawiony nad wodą pojazd może zostać uszkodzony przez wandali, co wtedy z pewnością obciąży konto komendy.
Ponadto zostali zatrzymani na 48 godzin jak zapewnił funkcjonariusz.
Dodam jeszcze jedno. Wczoraj o świcie koledzy zatrzymali nastolatka, który miał w plecaku nóż, latarkę i dwie torby foliowe i nie potrafił wytłumaczyć po co mu te rzeczy. Został poinformowany, że jak jeszcze raz spotkany zostanie z takim zestawem to zostanie potraktowany jak kłusownik. "Ujął" pilnujących tarlisk tylko tym, że po wypiciu coli (nie wiedząc, że jest obserwowany) zgniótł puszkę i schował do plecaka.
Kiedy się na dobre rozwidniło grupa czterech wędkarzy zasadziła nad górną, "łysą" Iną, około trzystu pięćdziesięciu dębów z czterystu sadzonek otrzymanych od leśnika z Goleniowa. Pozostałe pięćdziesiąt sztuk zasiedliło brzegi krótkiego odcinka pewnej rzeczki, wpadającej do Iny pomiędzy Stargardem a Goleniowem.
Chłopaki po skończonej pracy postanowili odwiedzić jeszcze jeden strumień. Gdyby był z nimi policjant trafiliby na polnej drodze następną grupę kłusowniczą. Niestety brak uprawnień do zatrzymania samochodu nie pozwolił zajechać im drogi i trzech gnoi z czarnego mercedesa 3000 "uratowało się".
W momencie kiedy zorientowali się z kim mają do czynienia wiali tak, że marzeniem byłoby dogonić ich samochodem o poj. 1600.